Kadet Szewczyk, jak na rapera przystało, opowiada o innych, mówiąc za siebie. Jest frontmanem grupy no:widzisz, z którą wypuścił dwa jak-najbardziej-tylko-się-da-niezalowe albumy, wciąż do znalezienia w zakamarkach sieci. Choć działa z przerwami od co najmniej dekady, to w 2020 roku zdecydował się na wzmożenie działań solowych. W rapie stawia na dobry warsztat, ale nigdy kosztem treści, a najdziwniej czuje się, kiedy musi pisać o sobie w trzeciej osobie, choć i tę sztukę opanował stukając przez lata w klawiaturę, również w celach zarobkowych. W muzyce stara się osiągnąć złoty środek między wtyczkami, efektami i samplami z najbardziej dziwnych źródeł, jakie można sobie wyobrazić, a na pewno takich, które mają pozornie najmniejszy potencjał, a przy tym wszystkim - o co nikt już zdaje się nie pytać - nie zna nut. Jego inspiracje to z jednej strony Trent Reznor i Damon Albarn, a z drugiej, wcale nie mniej ważnej, Sean Price i EL-P.